W pierwszej połowie grudnia po zjedzeniu mango została pestka. Dokładnie oczyściłam ją z miąższu, ogoliłam włoski i na kilka dni w całości włożyłam do wody.
Po niedługim czasie 3-5 dni okazało się, że pestka pękła. Chciałam zdjąć zewnętrzną twardą część pestki, ale przy jej rozchylaniu okazało się, że zalążek mocno się trzyma osłonki. W tej sytuacji rozchyloną, otwartą pestkę wsadziłam w pionie do ziemi, tak aby górna węższa połowa wystawała ponad ziemię. Całość postawiłam w najcieplejszym możliwym miejscu, pod sufitem w kuchni. Po niedługim czasie mango zaczęło kiełkować i już 28.12.13 wyglądało tak:
Kiełkującą roślinkę przestawiłam na dobrze oświetlony wschodni parapet i niebawem pokazały się pierwsze liście. Początkowo liście były bardzo delikatne, jasno zielone i cienkie. Drżały przy najlżejszym ruchu powietrza. Dopiero jak osiągnęły swoją maksymalną wielkość to zrobiły się ciemnozielone i twardsze. Poniżej zdjęcia z 02.01.14 i 17.02.14.